hmmm
dobra, dziecko zrodzone ze skały (natury) - ładnie.
tarcie o siebie skał z pocztówki - też ok.
nawet ten seks z brodatym gościem w namiocie i spadające z okien świerszczyki mogły być.
ewentualnie ta mała niby-orgia w lesie (haha, przypomniał mi się "Pan Tadeusz")- też może być.
ale wszystko razem - brzydko, byle jak, za długo, bez sensu. taka prawd, że tego filmy wyłazi totalny bezsens i jeżeli jakiś new york uznał to za film ciekawy, bla bla o przekroju mózgu, to w sumie trochę mnie pocieszyli - łatwo wcisnąć komuś artystyczny bełkot, to i może mi się uda w przyszłości:). nawet bileter z "Wisły" dziwił mi się, że nie wyszłam w trakcie filmu.....
tak jeszcze na marginesie - pokazywanie ciągle tych samych świrów z psychiatrycznego totalnie nudzi
Skoro obywatelko zrozumieliście, to wytłumaczcie ludowi pracującemu miast i wsi w sojuszu z inteligencją pracującą, o co chodzi. No o co? O co? Co?
Po ponad roku ponawiam pytanie: ozzzo chozzi?
Potrafi ktoś coś dorzecznego o tym filmie powiedzieć?
Moim zdaniem każdą scenę powinno się oddzielać od siebie. Wspólny mają klimat, fotograficzność - niesamowite zdjęcia i nastrój. Natomiast długość całości może trochę przytłaczać - 8/10.
O ponadczasowe toposy, jak np. śmierć, miłość, cierpienie itd. Tak to odbieram. Ten film jest jak poezja, którą każdy rozumie na swój sposób.
Czy film nie powinien być jednak raczej jak film? A jak poezja to niech sobie będzie może poezja...
Fakt, kiedyś tak było. Ale w obecnych czasach wszystkie dziedziny sztuki się przenikają i tym samym zacierają podziały. Mamy prozę poetycką, poezję prozowatą, malarstwo poetyckie, więc film też może być malarski, fotograficzny, albo też poetycki.
Wydaje mnie się, że odbiór tego filmu zależy od predyspozycji człowieka do otworzenia się na nowe, inne.
Napisałeś zdanie doskonale ogólne, które można wpisać do dowolnego wątku o dowolnym filmie. A także do dowolnego wątku na dowolnym forum o dowolnej książce, obrazie, utworze muzycznym...
A skoro tak, to zdanie to nie niesie w istocie żadnej treści.
O filmie odmawiam dyskusji, bo już mi cały wyleciał z pamięci. Traumy się albo wciąż przeżywa w kółko albo wypiera :-)
Sztuka dla sztuki... czy może Majewskiego w dzieciństwie molestował ksiądz? Na serio mnie to teraz zastanawia.
A może Majewski molestował księdza. On ma skłonności do molestowania. Każdym filmem molestuje widzów. Jak w każdym razie zawsze czułem się po seansie wymolestowany.
Wojaczek i Angelus. Bo tam nie mógł tak całkiem odlecieć od rzeczywistości. Reszta do zapomnienia.